Koty w toku

Kiedyś jechałam rowerem, był słoneczny dzień, a wszystko wydawało się biec spokojnym torem. Na leśnej ścieżce dostrzec można było korzenie drzew które powoli niszczyły ją w sposób naturalny. Mijając ten las wyjechałam na asfaltową drogę, było pusto i nie dostrzegłam nawet w oddali żadnych domów. Po pewnym czasie poczułam zmęczenie, jazda stawała się coraz bardziej nużąca zwłaszcza, że było samo południe a słońce świeciło bardzo mocno. Po pewnym czasie, na tym pustkowiu ujrzałam stragan. Bardzo mnie to zaciekawiło, gdyż byłam bardzo daleko w jakimś bezludnym całkowicie miejscu. (beware, council tax bailiffs are not as nice as cats...) Podjechałam tam i zauważyłam, że na środku ustawionego stołu śpią koty dachowce. Jeden szczególnie wpadł mi w oko, był cały szary i ogromnych rozmiarów jak na kota. Jako jedyny też nie spał tylko bacznie mi się przyglądał. Stwierdziłam, że fajnie byłyby go pogłaskać, co też zrobiłam. Był bardzo zadowolony. Nagle, nie wiadomo skąd, wyszła grupa obrońców praw zwierząt. Koty przebudziły się i zaczęły się kocie zabawy. Zaczęli zabierać koty, jeden po drugim. Szybko zauważyłam też klatkę dla kota i chciałam zabrać tego szarego. Jednak kolejna myśl jaka przyszła mi do głowy była taka, że to pewnie nie spodoba się tym obrońcom praw zwierząt, gdyż w jaki sposób miałabym go przetransportować do domu, na rowerze i jeszcze w klatce? Pomyślałam, że mogłabym zostawić rower, wziąć kota i przyjść po niego później.
Potem obudziłam się rozczarowana, gdyż to był tylko sen, a bardzo żałuję jak przypomnę sobie jak fajnie czochrało się tego kota, bardzo się z nim przecież polubiliśmy...
Ten blog o kotach to dobre miejsce na publikowanie tego typu zwierzeń, tak mi się wydaje.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz